Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Męczennica na tronie.djvu/193

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

ale spokojną z uśmiechem i różańcem w ręku. Pokornie podziękowała mu za troskliwość.
Odwiedziny etykietalne, obowiązkowe raczej, niż serdeczne, powtarzane potem codzień, trwały zaledwie minut kilka.
Król wchodził zwykle i zbliżał się do łóżka, witał milczący, potem rzucał zapytanie, odbierał odpowiedź, kłaniał się i odchodził.
Nie można mu więc było zarzucić uchybienia względem żony, ale księżna de Luynes mówiła pocichu, że król się na... strict nécessaire ograniczał.
Nakoniec, dzięki staraniom starego doktora, podniosła się wybladła i wycieńczona królowa i wzięła krzyż swój, aby go nieść dalej.


IV.

Upadek księcia Bourbona i wszystkie następstwa, jakie pociągnął za sobą, daleko miał większe znaczenie i wpływ na przyszłość, niż ktokolwiek mógł przewidywać. Widziano w nim tylko sprawę kardynała, a nie domyślano się objawu charakteru Ludwika.
Z obawy, aby najłagodniejszy z ludzi, stary teść, nie chciał nim rządzić przez żonę, król daje kardynałowi władzę nad sobą, sądząc, że ją zawsze, gdy zechce, potrafi obalić; dręczy drżącą przed nim Marję.
Fleury, który był widzem niby bezczynnym, postacią obojętną, król, dotąd nie zajmujący się niczem, oprócz polowania, nagle zmieniają się do niepoznania.
Po raz pierwszy król, poparty przez swojego mentora, występuje z energją, której się w nim nie domyślano. Energja ta, posunięta aż do okrucieństwa w postępowaniu z królową, zapowiada w młodzieniaszku serce wystygłe.
Nikt nie rozumiał tej roli, jaką biedna królowa odgrywać była zmuszona, ani uczuć, jakie Ludwikiem powodowały.