Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Męczennica na tronie.djvu/141

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

gólniej, że król nigdy sam na sam się nie naradzał, nie mając nieodstępnego Fleury’ego przy boku.
Pierwsze miesiące upłynęły tak w potajemnych przygotowaniach, naradach spiskowych, a oczy wszystkich zwracały się na królową, jako na posłuszne narzędzie, które powinno było za daną wskazówką nowy świat stworzyć z podstawionych żywiołów.
Naglona, popychana, królowa zdawała się nic nie widzieć i niczego się nie domyślać. Ks. Bourbon ze swoimi przyjaciółmi był u niej nieustannym gościem, a jeżeli nie on, to Paris-Duverney siedział na straży z jednej, gdy pani de Prie czuwała z drugiej strony.
Zresztą z książąt krwi mało kto zaglądał do Wersalu... Najsympatyczniejszy Marji, wielkiej egzaltowanej pobożności syn regenta okupował winy ojca niesłychaną bogobojnością, która się publicznie ciągle objawiała naprzekór tym, co się z niej naśmiewali; zajęty zaś pobożnemi sprawami, bardzo rzadko pokazywał się na dworze. Hrabiowie de Charolais, zajęci myślistwem, więcej się do króla z powodu tego zbliżali, gdy książę i księżna du Maine trzymali się od niego zdala. Od hrabiny Tuluzy, którą król lubił, oddalały wspomnienia przeszłości, o czem usłużne damy zawczasu ostrzegły królową.
Wszystko, co było żywszego, młodszego, weselszego, zwolna się oddalać zaczęło, a dokoła Marji tworzyło się kółko smętnych, sztywnych, surowych i kwaśnych postaci. Towarzystwo wesołe, zmuszone trzymać się na wodzy, nie miało ochoty garnąć się pod surowe prawa; poważniejsze nie skupiło się jeszcze — król ze swoją młodzieżą ukazywał się tylko czasami. Królowa więc była osamotnioną; ale nawykła w Wissenburgu do tej ciszy, nie znajdowała jej ciężką dla siebie. Modliła się, zajmowała robotami dla kościołów, trochę malarstwem i muzyką.
Ciszę tych dni, upływających spokojnie, przerywało czasem nagle przybycie Ludwika XV z młodzieżą, którą prowadził za sobą, a za królem szły bale, przyjęcia i wieczory z grą obowiązkową, w której