Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Któś T.2.djvu/196

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

tego dachu tylko zasadzonego lasem posągów, po którym błądziliśmy razem — i kościoła Ś-go Ambrożego; nic mnie tam dziś nie pociąga. Sposalizio pewnie się jeszcze restauruje, a Wieczerza Leonarda do reszty z murów opadła.