Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Kordecki tom II.djvu/239

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
239

nież mścić się będziesz? wiecznie nienawidzieć! wiecznie potępienia szukać? Nie dość ci grzechów starych i twoich i tych, do których mnie wiodłeś, jeszcze chcesz głębszego piekła!
Idź precz! idź precz! — coraz głośniéj ze wściekłością prawie wołał Krzysztoporski — idź, lub strzelę...
— Strzelaj! o! strzelaj! zginąć to mi niewielkie nieszczęście!... Coś zrobił z Hanną wnuczką moją.
— Ja? z Hanną? ja! kto ci to... — niedokończył, odszedł kilka kroków, i zawrócił znowu.
— Precz włóczęgo! precz mi maro!
— Nie pójdę! nie! będę cię prześladować, nękać, nie dam ci spokoju, musisz mi Hannę powrócić.... Nie mnie! nie mnie, bom się ja dzieci wyrzekła za grzechy moje ofiarując je Bogu, nie będąc godna ich piastować, i niemi się cieszyć; nie mnie, bo ona nigdy wiedzieć nie będzie, kto jéj jestem... ale jemu...
— Jemu! jeszcze ma litość nad nim! a nade mną — nikt.
— Nad tobą nikł — nie zlitują się Bóg ni ludzie, boś mściwy jak szatan... boś zgniły na duszy...
Krzysztoporski się rozśmiał.