Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Klin klinem.djvu/131

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

oblicz moje siły — pamiętaj ile już wycierpiałam... oszczędzaj mnie.
Im więcej się to przedłuża, tem narażona jestem na większe ze strony ludzi potwarze... pokazać się na świat nie mogę. Dla mnie u Rumińskiej wszyscy bywać przestali. Mieszkać tu długo niepodobna? Cóż więc, gdzie, do klasztoru chyba! A klasztor dla mnie to grób...
I zakryła oczy.
— Moja Sewerynko — odezwał się wzruszony młodzieniec — nie rozdzieraj mi serca, proszę cię. Miej odwagę dopełnić ofiary, jedźmy razem, uciekajmy ztąd... Ja pieniędzy na podróż dostanę. Rok, dwa przeżyjemy gdzieś ukryci w jakim zakątku we Włoszech... Raj sobie stworzym na ziemi. Ludzie i tak potwarze ciskają, wzgardźmy niemi.
Fantecka spuściła głowę. Przed dniami kilką, może by się była dała namówić na taki krok zuchwały — teraz... myślała o czem innem. W sercu swem nie czuła wcale tak nadzwyczajnej miłości dla Bernarda. On ją swoim szałem i gorączką na chwilę rozbudzał, ale zostawszy sama, uśmiechała się z jego zapałów. Ta poezya która się lała z jego listów, znajdowała ją zimną — nie rozumiała jej — nudziła się nią.
— Mój drogi Bernasiu — odpowiedziała chłodno, ja cię nie mogę narażać na większy jeszcze gniew matki... a do Włoch potrzebaby summ i ja jestem rozrzutna... ja nie umiem oszczędzać, mnie się zachciewa dziwnych rzeczy... ty byś nie wydołał moim kaprysom.
— Ty byś się dla mnie od nich wstrzymała...
Fantecka westchnęła... Zaczynało ją niecierpliwić to posiedzenie z rozkochanym Bernardem, gdy Rumińska, która się tego domyśleć musiała, przerwała je wchodząc między nich.
Nadszedł też wierny Grzybowicz... Zasypano go pytaniami zewsząd...
Złe bardzo przynosił wiadomości. Ks. biskup oświadczył mu stanowczo że rozwodu nieda, że nie rozumie, i nie widzi doń żadnego powodu, że w ostate-