Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Klasztor.djvu/26

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

gistrów gospodarskich i już ją miał precz rzucić, gdy w nagłówku wyczytał:
„Regestr ekspensy i propinacji z folwarku Zabiecza jw. Kaspra na Wielkich Mostach Mościckiego...“
Brat Michał schował papier do kieszeni. W okolicy, a nawet w województwie tem, o żadnych Mostach i Mościskach nie słyszał nigdy. Ale nuż papier ten mógł jakie rzucić światło na tę ciemną sprawę, w której, jak się zdawało bratu Michałowi, ci ichmoście nieznani jakiś udział bardzo mieć mogli?
Powróciwszy do klasztoru, pocichu wszystko to opowiedział kwestarz gwardjanowi i corpus delicti złożył w jego ręce.
O. Rafał obejrzał wprawdzie papier i zamknął go do szufladki, ale zwierzenie to przyjął obojętnie.
— Mój bracie — rzekł do brata Michała — do nas to nie należy. Sprawiedliwość ludzka niech sobie bada, a my, módlmy się i rany gójmy... Co nam tam do tego
Skłonił głowę kwestarz. Nazajutrz rano miał już potrzebę i ochotę puścić się na zwykły objazd swojej, jak ją nazywał, parafji.
— Choć wiem, że jechać wam trzeba — westchnął Rafał — a ledwieby mnie wstrzymał. Pytać was będą, badać... a jabym nierad, aby się o tem wieści rozchodziły. Kto wie, co tam siedzi na dnie tej historji.
— A ja co mam o niej rozpowiadać? — odparł brat Michał. — Odemnie się o niej nie dowiedzą. Ja nic nie wiem. Informerja do mnie nie należy, a tylko spiżarnia..
— Otóż to — powiedział gwardjan — bardzo dobrze... a wracaj nam prędko i z dobrym plonem.
Brat Michał uśmiechając się, całując rękę przełożonego.
— Przy pomocy Bożej! — zakończył.
Nazajutrz wózek kwestarza wytaczał się za bramę, a na wyjezdnem żegnający go o. Szymon rzekł pocichu:
— Spał dobrze i odzyskał dziś przytomność; ale, coby miał dać komu dobre słowo, albo Panu Bogu podziękować za życie, począł od tego, że czeladź swą do psów i łajdaków zbeształ.

III.

Niewygodnym był gościem pan porucznik Bużeński dla poczciwych zakonników, bo zaledwie zaczął przychodzić do siebie, z życiem wróciła mu natura nieokiełznana, temperament gwałtowny, słowo rubaszne, a często grubiańskie... Na księży, którzy tego słuchać musieli, najmniejszego nie miał względu.