Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Kamienica w Długim Rynku.djvu/87

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
— 80 —

ciebie. Pracowałem dla ciebie... ale zarazem dla własnéj idei, która mi także leży na sercu. Dla słabości dziecka wyrzec się budowy całego życia ani myślę, ani chcę, ani mogę. Gwałtu ci zadawać nie chcę, rób co ci się podoba, ale nie dziwuj się jeśli późniéj w skutek twojego uporu, na kogo innego przeniosę moją miłość i pieczołowitość jako na głowę domu. Nie zapominaj że mam zięcia. Berens po mnie może odziedziczyć dom i interesa, a ty masz pensyjkę, abyś miał o czém filozofować nie mrąc z głodu. Na małżeństwo z Paparonówną nie zezwolę. Ożenienie twe jest dla mnie środkiem do postawienia domu o szczebel wyżéj...
— Kochany ojcze, rzekł Teofil — i w tém ogromna zachodzi różnica w zapatrywaniach się naszych; dla mnie małżeństwo jest zbyt świętém, abym je czynił podległém rachubom... Zdaje się więc, że najlepiéj będzie nadzieje domu, plany wzrostu jego przenieść na Berensa, który jest odemnie daleko zdatniejszy, ja będę zadowolony z tego co mi zechcecie wyznaczyć... nie potrzebuję wiele, a swobody i szczęścia mojego życia za nic w świeciebym, nawet za najświetniejsze położenie i Rotschyldowską wszechmocność, nie sprzedał.
— To ostatnie słowo? zapytał Wudtke prawie z gniéwem.
Syn ukłonił się milczący; przykra rozmowa przerwaną została.