Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Jesienią tom I.djvu/62

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   54   —

krótszą drożyną w las i po chwili znikł mu już z oczu.
Machnął ręką: zamruczał coś pod nosem, starszy Hermes, który zostawał zawsze na gospodarstwie, przyszedł ziewając do towarzysza. Staszuk go pogłaskał, i oba razem wsunęli się do cichej pustki.