Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Jak się pan Paweł żenił i jak się ożenił.djvu/79

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   71   —

swém położeniem. Ubiór zbyt wykwintny nie był jéj do twarzy i zdawał się zawadzać. Ledwie miał czas rzucić okiem na nią, gdy obejrzawszy się po otaczających ją drużkach, poznał między niemi pannę Adelę, która tu, jak w Siedmiorkach, komenderowała.
Skłonił się jéj, uśmiechnęła się do niego.
— Jak tam pan dobrodziéj wówczas do domu dopłynął? — spytała raźno — bardzośmy się turbowali żeby go noc nie zaskoczyła.
P. Paweł skłonił się i coś takiego odpowiedział, czego i sam nierozumiał i pono słuchacze niewięcéj od niego, lecz uszło za odpowiedź.
Co pannie Adeli to w stroju drużki wcale pięknie było; wydawała się młodą, świeżą, a wśród dosyć niezgrabnych swych towarzyszek, jakby jedyną tu panią.
Ślub za specyalnym indultem, unikając ciekawéj gawiedzi, odbywał się w kapliczce w ogrodzie; wszystko jakoś zawczasu dobrze obmyślane poszło jak z płatka, niczego nie zbrakło, świeca żadna nie zgasła, ale w powrocie, gdy wszyscy kobietom do wyjścia ręce podawali, złożyło się dla pana Pawła subjekcyonalnie, bo mu wypadło dać rękę pannie Adeli.
Uczynił to jakoś tak niezgrabnie, że kapelusz cylinder szacowny, upadł na ziemię i szwankował mocno. Stłuczenie było widoczne, dla właściciela przykre, lecz w chwili téj uroczystéj udał, że sobie