Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Jak się pan Paweł żenił i jak się ożenił.djvu/80

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   72   —

to lekceważy. Pomyślał jednak w duchu, że go pośle do Pińska do reparacyi.
W drodze do dworu rozmawiała żywo panna Adela o chłopcu, o którym najświeższe wiadomości przywiozła dawnemu opiekunowi. Zdrów był jak ryba, i nawet, co zdziwiło p. Pawła, miał się mocno upominać, aby go jego „Pan“ odwiedził.
Po powrocie do dworu posadzono go znowu, jakoś się tak złożyło, przy pannie Adeli. Rozpatrując się bliżéj w niéj, coraz ogromniejsze widzał podobieństwo do Melanki, któréj pocałunek „nektar boski“, po latach trzydziestu jeszcze czuł na ustach. Mówili o różnych rzeczach zajmujących, „z pola i dziedziny (!!) ekonomiki“, o lnie, konopiach, ogrodowinie, grzybach, rybach, smażeniu, gotowaniu i innych przedmiotach dla ogółu przystępnych, gdyż ogół się mieszał do rozmowy także.
Jakim sposobem potém cichsza rozmowa zeszła, po niebezpiecznéj tocząc się pochyłości, do małżeństw, kojarzenia się, kochania, sympatyi, tego wytłumaczyć nie umiemy. Para młoda, tylko co zaślubiona sobie, nie dawała do tego assumptu. P. Paweł upewniał sąsiadkę, że byłby się ożenił, bo w zasadzie nic nie miał przeciwko przybraniu dozgonnéj towarzyszki, ale w istocie gospodarstwo miał tak kłopotliwe, że na staranie się czasu mu nie stawało. Ogromną ilość rowów zmuszony był kopać, które na sążnie kubiczne obliczył, niektóre zarośla karczować, pola oczyszczać i t. p.