Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Jak się pan Paweł żenił i jak się ożenił.djvu/70

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   62   —

Paweł i daleką kuzynkę, która przy matce jego rezydowała, w któréj się kochał raz pierwszy, kochał szalenie, choć lat dziesięć był już od niéj na ówczas młodszy. Ona mu czasem przez litość w kątku rękę ścisnęła, a raz — raz nawet pocałować się dała.. I w trzy miesiące potém za mąż wyszła. Naówczas to p. Paweł zaklął się przeciw całemu rodzajowi niewieściemu, karząc go wzgardą swą i rzekł, że się nigdy nie ożeni, a słowa dotrzymał.
Ta Melanka ukochana, pan Paweł widział to teraz jak na dłoni, kubek w kubek była podobną do panny Adeli. Prawda, że panna Adela była daleko słuszniejszą, że szczerze mówiąc, włosy miała dużo ciemniejsze, oczy czarne, gdy u tamtéj były szafirowe, i nosek rzymski, gdy Melanki trochę był zadarty. Mimo to wszystko były do siebie podobne, uśmiechem, wyrazem, tém czémś niewypowiedzianém, nieokreśloném, niepochwyconém, że panna Adela zdawała mu się zmartwychpowstałą Melanką... Zakręciły mu się dwie łzy na oczach, ręce załamał.
W tém obijanik stuknął mocno dobijając do brzegu i pan Paweł porwawszy się z pod poklatu ujrzał przed sobą stojącego Kaspra, który tu już od dawna nań czatował.
Sny się skończyły, a rzeczywistość poczęła od gwałtownego wybuchu.
— No, proszę ja kogo — zawołał, zobaczywszy starego sługę — gdzie ty masz rozum? Dwór po-