Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Historya o Janaszu Korczaku.djvu/54

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

nie myśleć! Sądzicie, że wszyscy Tatarowie poszli na Wiedeń? Zostało tej szarańczy do zbytku po rubieżach... Nieprzebrana ćma na granicach czatuje aby plądrowała...
Widząc, że Żudra głowę w rękach ukrywszy mocno się zadumał, Przeor mówił ciągle chodząc i czarnego pociągając pasa, bo był dosyć otyły i miał zwyczaj go zawsze poprawiać, żeby mu do góry nie zbiegał.
— Niechcę wam próżnego czynić strachu, ale niedosyć że Gródek ten w dziurze na samiutkiej granicy, a trzy zameczki też turkami poosadzane — jeszcze tam mieszka istny dyabeł, któregoście sami zainstalowali... Wiecie dla czego nigdy na Gródek napaści nie było? bo ten łotr Dorszak z Tatarami się zna, na wioski ich naprowadza, łupami z niemi się dzieli. Znają go w okolicy, a wszyscy przed nim drżą. Udając się za dziedzica Gródka, boć nim prawie jest, jeśli nie de jure to de hajda — ożenił się z córką bogatego ormianina w Kamieńcu, której tam męczeńskie z nim życie... Wszyscy o tem wiedzą... Gdyby się udało królowi Janowi Turka wypędzić precz, niejeden by rachunek z Dorszakiem przyszedł na stół do likwidacyi.
Łotr z pod ciemnej gwiazdy! zakończył Przeor... ma w tem interes, aby mu tam nikt wody nie mącił, a Miecznikowa sama mu się jedzie oddać w ręce...
Co — chyba szaleństwo.
— Mój ojcze, myśmy o tem wcale nie wiedzieli, to są rzeczy nowe — zawołał Żudra... Łaska Boża i prawdziwa opatrzność, żem jakiś instynktem wiedziony tu zaszedł i z wami się spotkał. To jedno ocalić nas może... Ale, mój ojcze, wy mi tego, dla miłości Zbawiciela nie odmówicie, że pójdziecie ze