Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Historya o Janaszu Korczaku.djvu/352

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

opatrzna, a ojciec! ojciec pewnie myślał tak samo; tylko mi nie chciał powiedzieć!
Mógł sobie powinszować dobrego uczynku Nikita, gdyż od tego dnia, od tej chwili, Jadzia z tą myślą że on żyje, przestała modlić się za duszę — zaczęła modlitwy na intencyę powrotu, nie możemy zaręczyć czy nie rozpoczęła nowenny do św. Antoniego, patrona rzeczy zgubionych i ludzi zatraconych.
Nikt w domu nagłej tej zmiany wytłumaczyć sobie nie umiał. — Matka się dopytywała bacznie Jadwisi, lecz nic wydobyć z niej nie mogła, oprócz tego, że w jej duszy świecił promyk jakiejś nadziei.
Zlękła się czy nie dowiedziała się Jadzia o Janaszu, lecz to było niepodobieństwem. Miecznik skorzystał ze zmiany wprost i otwarcie rając córce młodzież, której cały spis miał w pamięci; lecz, jak tylko rozmowę tę począł, Jadzia się nachmurzyła:
— Nienaturalna rzecz! — mruczał — żeby panna w jej wieku za mąż iść nie chciała.
Potajemnie więc przez przyjaciół zachęcał młodzież do konkurów. Zjeżdżali się synowie okolicznych obywateli — lecz Jadzia nielitościwie obchodziła się z nimi.
Jeden śmielszy gdy słówkiem strzelił, odpowiedziała mu stanowczo — iż za mąż iść nie myśli i gdyby nawet rodzice sobie tego życzyli — będzie ich prosić, ażeby jej wolę własną zostawili. — Drugi prosił o pozwolenie starania się, — Jadzia mu rzekła — możesz się pan starać, ale na wszystko najświętsze zaręczam mu, że czas stracisz — ja za mąż nie pójdę.
Poszło to po sąsiedztwie, a krążąc dojechało do Miecznikowej, którą ta śmiałość Jadzi zdziwiła i zniecierpliwiła. Zaczęła jej to wymawiać.