Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Historya o Janaszu Korczaku.djvu/308

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

któremu dano przydomek Skwarka, dlatego, że chlebem i przyskwarzoną słoniną żył cały okrągły rok, w poście tylko zamiast niej, oleju do chleba używając.
O tym Korczaku słyszał coś i Janasz, wiedząc, że było jakieś pokrewieństwo między nimi, ale gdy go rodzice odumarli a do niego się z sierotą zgłoszono, miał odpowiedzieć że — szpitalu u niego niema. Nigdy się więc już potem o niego nie dowiadywał i zapomniał był cale. Przesunęło się to wspomnienie razem z innemi i więcej o tem mowy nie było.
Około świąt Bożego Narodzenia, między Turkami poczęły chodzić wieści, iż sułtan Kara-Mustafę, zięcia swojego, za nieszczęśliwą wyprawę, w której tyle ludu pogubił i taki srom na chorągiew Proroka sprowadził — śmiercią ukarał, wedle ich obyczaju. Posłał mu pismo i jedwabny sznur, którym go uduszono. Mówiono też o strasznej sile, z wiosną mającej się wylać na kraje chrześcijańskie.
Z obozów i od króla nic jeszcze słychać nie było. Janasz dziwił się tej obojętności, ale wreszcie zdrętwiał, zwątpiwszy już, aby mógł być uwolnionym. Zapowiadano mu, że go do Stambułu odprowadzić mają. Trudno się było okupu tak wielkiego, jakiego Aga żądał, spodziewać. Dziwiło go to jednak, iż dosyć się w końcu względnie z nim obchodzić zaczęto, i gdy raz zachorzał był, nawet w cieplejszej izbie leżeć mu dozwolono. Wygadał się w końcu Słowak, że już trzy razy przyjeżdżano dając zamianą kilkunastu Turków za niego, lecz Aga, im więcej o to naciskano, tem wyżej cenę podnosił.
— Jeszcze waszmość się wydostaniesz jako tako — mówił Zbylutowski, ale co ja, zginąć tu muszę, a że