Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Emisarjusz.djvu/88

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

jaką sobie przysposobić może. Przez długi czas literatura ta, jakkolwiek lojalna bardzo, ale mogąca mieć wybryki niespodziane, uchodziła baczności cenzury, która jej nie kontrolowała... opatrzono się potem, że tam często mowa o carach i carewiczach... i że należy wejrzeć, jak się to tam dzieje. Poddano więc wszechmocnemu komitetowi i króbkową literaturę.
Wańka czytał właśnie o olbrzymie Obrze i o siedmiu carewiczach, którzy się z kolei wybierali przeciwko niemu, gdy wśród najbardziej zajmującego sylabizowania... otworzyły się drzwi z nieobyczajnym łoskotem, pozwalającym się domyślać rangi pułkownikowskiej, (gdyż każdy czyn (ranga) inaczej drzwi otwiera) — i ukazała się twarz Pratulca, zarumieniona — niewiadomo, od wódki mocnej, czy od ostrego wiatru, czy od mocnej wódki z wiatrem ostrym. Schrypły nieco głos spytał:
— Jest pan w domu?
— Jest, ale odpoczywa — rzekł cicho Wańka, przykładem swym ucząc gościa, aby szanował sen sprawiedliwego.
— Odpoczywa! To nic!
Pratulec chciał wprost iść już, ale Wańka go powstrzymał, szeroką piersią broniąc drogiego spoczynku swego pana.
— Przepraszam jaśnie pana (właściwie po rusku wysoko urodzonego)... ale kiedy nie można to niemożna.
— Kochanku, głupi jesteś — odpowiedział powolnie Pratulec. — Niemożna, jeźli kto przyjdzie z pustą sprawą, nie mając co robić, ale ja mam ważne dzieło.
— Ale pan mnie potem wybije!
— Gdyby i wybił — kiedy dzieło ważne! rządowe... carskie... A ja ci ręczę, że nic nie będzie — puszczaj.
Wańka między carem a sprawnikiem wahał się