Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Dziwadła T. 2.djvu/78

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

wcale nie ma. Miłość rozsądna i chłodna a poważna, to nonsens!
Biedny Jurku! pokazuje się, że ty zawsze miałeś podszewkę niemiecką i sentymentalną, choć się z nią kryłeś, jak zrujnowany elegant z podszewką wyszarzanego surduta.
Jakiś ty teraz smutny (wyrażenie grzeczne), moralizujący i zakochany w swoim Grabie, wiekuistym kaznodziei, którego ja znieść nie mogę. Przyznam ci się, że z całych twoich dziejów, z tej odyssei poleskiej, jeden epizod koniuszego i kapitana w ciągłej kłótni i uściskach, cokolwiek mnie zajmuje.
Biedny jesteś, Jurku, i z serca mi ciebie żal! Jak ty tam wyżyć potrafisz? coto z ciebie będzie? Życzyłbym ci z całej duszy, żebyś dostąpił szczęścia posiadania w dożywotnią przyjaźń twej królowej Ireny, ale mi sumienie nie dozwala. To kobieta-pani, ty, między nami mówiąc, jesteś trochę mięki: weźmie cię pod pantofel; przytem zarażona sentymentalnością pana Graby; nie zaręczam, czybyście oboje nie kopali na kartofle w ogrodzie, jak się pobierzecie: gotowiście to uczynić dla dania dobrego przykładu! Chcesz mojej rady? — po djabła tobie ta dzierżawa? Miałeś dwa lub około dwóch tysięcy czerwonych złotych: powróciłbyś z niemi do Warszawy; na rok miałbyś zapewnione życie dawne, wesołe, puste, szczęśliwe! A nużbyś w ciągu roku wygrywał? ot, pociągnęłoby się i dłużej. Za młodo chcesz kończyć; poczekaćbyś mógł do tych znaków strasznych, które koniec podobny poprzedzać zwykły: łysiny, utraty zębów itp.; naówczas, nie przeczę, poraby była zastanowić się surowiej, i ożenić, choćby z jaką ciepłą wdówką lub bogatą kupcówną. Ale cóż? ty teraz dobrej