Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Dziwadła T. 2.djvu/171

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Właśnie Irena wzięła była robotę, spojrzeliśmy na siebie, uśmiechnęła się smutnie, czytałem dalej. Lepiej ci przetłumaczę com czytał: ty tylko tyle rozumiesz włoskiego języka ile jest w libretach oper.

„Jakże ze mnie pocieszna postać, gdy ona siedzi nad robotą, a ja czytam! Przerywam sobie za każdym wierszem, a ona? — Czytaj pan dalej: — wracam do czytania, lecz nim dwie karty skończę, coraz prędzej trzepać zaczynam i kończę mrucząc niezrozumiale: Teresa się gniewa.“

W istocie pan czytasz tak prędko i niezrozumiale jak Ortiz — przerwała mi — choć nie masz przed sobą Teresy.
— Mam czytać powolniej? — spytałem.
— Powolniej? a! jakżeś pan nudny z tem swojem posłuszeństwem: czytaj jak chcesz.
Czytałem dalej, ale dalej następowały karty pełne uczucia, które mnie przy niej siedzącego rozpłomieniły. Niebezpiecznie jest czytać kobiecie, którą się kocha, której się tego powiedzieć nie może, książkę pełną wyrazów, co nasz stan malują; usta, oczy, głos co chwila zdradzają... przeszliśmy historję Lorety i posunęliśmy się ku 14. maja. Ja od dawna i po kilkakroć czytałem listy Jakóba Ortiz, nie chciałem więc czytać dalej.
— Pani to pierwszy raz czyta? — spytałem.
— Pierwszy raz.
Chciałem się wywinąć od tego listu z 14. maja, ale nie było możności, musiałem go przeczytać. Te wyrazy w języku dźwięcznym, miłym, śpiewnym, pełne uczucia silnego, zaczęły działać na mnie, hamowałem własne