Przejdź do zawartości

Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Dziwadła T. 2.djvu/103

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.


XV.
Jerzy do Edmunda.
Zapadliska, dnia 21. maja 18...

Dawno, kochany Edmundzie, nie miałeś listu odemnie: nie dziwuj się temu, wprowadzałem się na nowe gospodarstwo i poczynałem zawód pracowity. Nie było chwili, żeby myśl próżna chciała się przelać przez pióro na papier. W momentach odetchnienia nie miałem ochoty siąść za stolik i pisać, bo i ręka była znużona i głowa nie do listu, który jest zawsze pracą.
Teraz za to, wziąwszy się do pióra, zdam ci obszerną sprawę z moich czynności, tem bardziej, że idące po moją młocarnię i sieczkarnię furmanki, list ci ten zawiozą; może być bezkarnie długi, bo nie idzie na pocztę.
A zatem uzbrój się w zapas cierpliwości i słuchaj. Jużem się przecie przeniósł do zadzierżawionych Zapadlisk: jest to klucz obszerny, rozległy, gospodarstwo opuszczone, a w istocie materjał wyborny do robienia majątku. Tysiące sposobów mam przed sobą, które mi doświadczeńsi odemnie wskazują: w jednym folwarku owce, w drugim wielka gorzelnia i browar, w trzecim wyrób smoły na wielką skalę (dozwolony umową) i t. d. i t. d.
Od czasu szczęśliwego dzieciństwa mojego to pierwsza, mogę powiedzieć, wiosna, którą widziałem. Przeżyłem ich wiele, alem się nie przypatrzył żadnej: żyłem tak oderwany od ziemi, a tak przesadzony do salonu!
Cóż mnie obchodziło budzenie się natury, o którem mogłem się naczytać opisów dowoli w książkach francuskich? Dziś z powołania gospodarz, ciągle wystawiony