Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Dziwadła T. 1.djvu/126

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
— 121 —

Wszystko co wielkie nie podnosiż człowieka i nie uszlachcaż mnie także, wskazując, że ja do takiej wielkości zdolny jestem? Dusza, jak ku słońcu kwiat, otwiera się ku wielkości i doskonałości. Cześć dla wyższych jest czcią ideału, do którego się oni zbliżają. Tylko ślepi lub głupcy nie widzieć mogą, zazdrościć i nienawiścią występną się palić. Wielcy ludzie są to obłamki ideału, który się rozbił o ziemię. Pojąć wielkość, zbliżyć się do niej, uczcić ją, usiłując jej zrównać: oto do czego wiedzie cześć moja.
Z równymi mnie jestem bratem. W nieznajomym mi człowieku szanuję najprzód człowieka, w poznanym szukam cnoty; i choć mi wady biją w oczy, wiem, że żaden człowiek z samych się wad nie składa, każdy ma jakąś ukrytą cnotę lub zdolność do niej.
Jakie są obowiązki braterstwa, uczy nas ewangelja, pełna w tej mierze wiecznie prawdziwych i prawdziwie boskich przepisów. Miłość powinna się objawić poświęceniem, zaparciem siebie, współczuciem, zbrataniem, które jest zjednoczeniem. Kto mówi, że kocha ludzkość, a gnuśnie śpi w dniu wczorajszym, nie troszcząc się o jutro, ten kłamie. Kto kocha, ten pracuje.
Dla upadłych i niższych od nas umysłowo duszą i sercem braci, zawsze obowiązkiem jest taż sama miłość, która stanowi jedyny wyraz stosunku ludzi do ludzi. Jeśli człowiek upadł umyślnie, żałuję go, bo ślepy; jeśli wypadkiem, godniejszy politowania jeszcze; jeśli tym nierozpoznanym zbiegiem okoliczności, który zowie się losem, ratujmy go, bo najbiedniejszy, i kochajmy więcej niż szczęśliwych: poświęćmy się, by go wychwycić zgubie.
Cóż pozostaje, pytasz mnie pan, względem tych, co