Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Dwa a dwa cztery.djvu/77

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

ków, prosił z sobą panny Benigny. Nogi jego poruszające się tam i sam zdawały się przygotowywać do tańca, spoglądał po sobie i od półgodziny stanąwszy w pierwszej pozycyi, mocno ściskał rękę obranej panny. Zabrzmiała kapela, z zapałem rzucił się w środek koła gospodarz, ciągnąc za sobą ledwie zdążyć mogącą pannę. Ktoby go raz w życiu widział tańcującego, ręczę do śmierciby niezapomniał: głowę podnosił do góry, nogi stawiał prosto i sztywnie, a ręką w lewo i w prawo kréślił w powietrzu koła, zagrażając