Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Dwa a dwa cztery.djvu/62

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

mi mechanicznemi kawałkami, siedział sparty łokciem na stole Ryszard. Blade jego lice oświecone jedynie promieniem księżyca, zdawało się bydź nieruchomym gipsu odłamem, zupełny brak uczuć malował się na twarzy, która tylko od tej czczości cierpieć się zdawała, oczy jego były nieruchomie wlepione w zaczętą machinę stojącą na stole, jedną ręką poruszał jej koła, drugą od niechcenia się podpierał. Jego milczenie było pewnym rodzajem zamyślenia i zagłębienia w nauce, zdawał się nie czuć, ale tylko poj-