Przejdź do zawartości

Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Dwa a dwa cztery.djvu/194

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Pojadę! — z cicha odpowiedział zagadniony, ale muszę pójść się przygotować.
— Aha! aha! powtórzyły kumoszki, tylko prędko, tylko prędko.

Zaprzężony i upakowany pojazd stał przed domem, furman okryty płaszczem poziewał na koźle, konie kiedy niekiedy uderzały bruk niecierpliwą nogą, a bryka była nieruchoma.
Przez okna wychodzące na ulicę pokazywały się czasami główki