Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Dwa a dwa cztery.djvu/193

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

to wypraw jego z panem metrem, a to niezwłócznie.”
— Awantury! rzekła po przeczytaniu Jejmość.
— Komedye! wykrzyknęła druga.
— Sceny! dodała trzecia.
— A to rzecz niepojęta, przerwała czwarta, posyłajże zaraz Jejmość — Panie metrze czy pojedziesz?
— Nie wiem! zimno przebąknął muzyk, wyglądając przez okno — jak się zdarzy.
— O! mamy nadzieję w jego łasce, że nam tego nieodmówisz — pojedziesz z Ryszardem.