Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Dwa a dwa cztery.djvu/112

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Wstańże mi gawronie przeklęty! krzyknął rozgniewany Puszyński, idź i rób co ci mówię.
— Jeszcze niegotowo — odpowiedział znowu śpiący sługa, pójdę później.
— Mówię ci wstań, powtórzył tupając nogą coraz bardziej rozgniewany jegomość.
— Jeszcze szósta nie biła — ziewając z zamkniętemi oczyma śpioch powtórzył.
— Tego już nie wytrzymam, krzyknął rozjątrzony pan, powstał, wziął