Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Dwa a dwa cztery.djvu/111

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

rzekł do służącego, i powiedź temu kto to pisał, że będę na umówioném miejscu.
— Licho to nadało, rzekł później sam do siebie, ktoby się był domyślił? co tu począć? — Jerzy! Jerzy! a obudźże się przeklęty śpioch, cały dzień nic nie robisz — poszukaj w starym kufrze, gdzie złożyłeś różne graty ś. p. mego ojca, czy nié ma tam pistoletów!
— Pistoletów, mruknął ziewając i wyciągając się Pan Jerzy, nie, nié ma, — to rzekł, obrócił się i znów zaczął drzymać.