Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Dwa a dwa cztery.djvu/110

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

sługa równy zapewne panu swemu w przymiotach, w kącie pokoju chrapał w najlepsze. Słodkie marzenia obu śpiochów przerwał pokojowiec Pana Mączki, przybyły z kartką do Puszyńskiego. Odemknienie drzwi otworzyło także oczy leżącemu, poprawił się na łóżku i zapytał — a czego?
— Z listem, odpowiedział służący i oddał kartkę. Rozespany, przetarł oczy i z usilnością odczytywać zaczął: „Rozważywszy iż spotkanie nasze“ — jakie spotkanie? zapytał sam siebie; ah, rozumiem, dodał po chwili usiłując pokryć swoje pomieszanie. Idź,