Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Dwa Bogi, dwie drogi.djvu/81

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

bliwą partyą. Jedno ją pocieszało, to spryt córki i zasady w których ją wychowała.
Powtarzała bardzo często:
— Przecież są na świecie rozwody i sposoby pozbycia się niedogodnego męża, gdy się znajdzie co lepszego.
Nie miał więc już trudności żadnych z tej strony do zwyciężania pan Rajmund, szło tylko o matkę. Okułowicz pessymista prorokował z góry i wyraziście, że Marwicze się będą opierać.
— Szelma jestem, mówił uderzając się w piersi, gołe to, odłużone, ale tak harde, że będą nosami kręcić — zobaczycie!
— No to co? odpowiedziała Adela, Szambelan sobie tego życzy, my zezwalamy, czy koniecznie ma się pełnoletni pytać matki o pozwolenie! Jak nie zechce go dać, to się obejdziemy!!
Różyczka także niewiele dbała o stosunki z Żulinem, bo widywała panny w kościele.
— Takie parafianki, że i ekonomówny lepiej się ubierają. Jednej niedzieli jak włożyły kapelusze własnej roboty, myślałam że skonam ze śmiechu.
Oczekiwano na powrót Rajmunda, a Szambelan wyszedł był wieczorem na przechadzkę jakby przeczuciem, gdy nieopodal od bramy spotkał jadącego.
Zatrzymano bryczkę, stary popatrzał w oczy przybywającemu i odgadł, że z matką źle pójść musiało.