Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Dwa Bogi, dwie drogi.djvu/80

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Szambelan radby ją tam spotykał, mimo że mu czasem w oczy parskała.
Szambelan nudziłby się tu niezmiernie, gdyby nie to, że pod pozorem mnogich interesów ciągle jeździł do państwa Okułowiczów; sama pani gdy nie było Rajmunda, którym się posługiwała i po całych dniach spowiadała się przed nim z życia swego — kładła pasyans, czytała stare książki, chodziła po ogrodzie, a niekiedy nawet kazała Telesforze przychodzić do siebie z robotą.
Naówczas w rozmowie z nią robiła studya nad wiejską prostotą i przebiegłością — którą ona okrywa.
Po wyjeździe Rajmunda, który potrzebował choć spróbować czy matki zezwolenia nie pozyska, oczekiwano go w Korznicy niecierpliwie. Szambelan miał jakieś przeczucie, że dla Różyczki nie było męża nad Rajmunda. W szczególny go zachwyt wprawiła ta gienjalna myśl usadowienia się w Petersburgu jako plenipotenta; niezmiernie wiele sobie z tego obiecywał. Bystrość, energia, śmiałość Rajmunda wprawiały go w zachwycenie. Różyczka z takim mężem miała przyszłość zapewnioną. Szło mu o to aby ją wydać za niego, silnie go popierał u pani Adeli, u Okułowicza i u Różyczki, która go pojęła najlepiej i okazała gotowość do posłuszeństwa.
Pani Adela nie była przeciwną, dała się przekonać, ale w duszy uważała to za bardzo nieoso-