Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Dwa Bogi, dwie drogi.djvu/74

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

gła wywierać na ludzi piękna, młodziuchna kobieta.
Zadaniem główném dla niego było — zrobić karyerę, mieć znaczenie i użyć go dla zdobycia majątku. W jego przekonaniu fortuna płaszczem złocistym mogła pokryć wszystko, co się do pozyskania go pobrukało.
Może nie zbyt jasno sam się przed sobą tłómaczył, lecz ostatecznie kończył na wnioskach prowadzących do tego....
Namyślał się, czy ma jeszcze raz starać się matkę przekonać i ubłagać lub nie, lecz — obawiał się osłabnąć i uledz, postanowił więc uważać rzecz za skończoną, wyjechać nazajutrz do dnia, i nie zgłaszać się do matki, aż po błogosławieństwo.
Zdawało mu się że gdy przywiezie z sobą Szambelana, pani Marwiczowa przy obcym nie potrafi być surową i rozpłakawszy się na wszystko pozwoli.
Jeden tylko Gierstut wstał był i chodził już około gospodarstwa, gdy Rajmund po cichu się wykradłszy ze dworu, siadł na swą bryczkę i — pojechał do Korznicy do Szambelana.
Zdziwiła się obudziwszy matka, gdy na pytanie o syna, Julka jej oznajmiła że bardzo rano, z nikim się nie widząc i nie żegnając, wyruszył.