Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Dwa Bogi, dwie drogi.djvu/45

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Bardzo temu wierzę... rzekł Rajmund.
— Różyczka jest do niej podobna, ma wiele wdzięku, ale to już co innego! Być może, iż się to jeszcze z wiekiem więcej rozwinie, uzupełni, bo niema jak lat piętnaście, a są typy kobiet, które dopiero około lat dwudziestu przychodzą do całkowitego rozkwitu!
— Pan Szambelan studyował ten przedmiot — rzekł żartobliwie Rajmund.
— Ja?? rozśmiał się stary, któremu to pochlebiało. — Ja? mogę się w tym przedmiocie nazwać specyalistą! Niestety! Tempi passati!
Milczał chwilę, jakby owładnięty tłumnie mu się cisnącemi wspomnieniami, i nagle zwrócił rozmowę.
— Okułowicz dobry sobie safanduła! W domu się on nie liczy. Główna waga na samej pani, a Różyczka jest dla niej wyrocznią. Więc właściwie redukuje się to do niej jednej.
Rajmund milczał; Szambelan dołożył ciszej.
— Właśnie w tym wieku jak ona dziś jest, wziąwszy ją, można dopełnić jej wychowanie i poprowadzić..... Bardzobym pragnął aby była szczęśliwą.
Kawałek drogi ujechali nic nie mówiąc; stary, który miał na sercu los dziewczęcia, odezwał się.
— Po was. panie Rajmundzie, spodziewam się że wy sobie w życiu znajdziecie drogi i pójdziecie daleko.... Dziecko to mnie interesuje, nie