Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Dwa Bogi, dwie drogi.djvu/408

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

gości, ale z tobą nie potrzebowałem robić ceremonii.
Trzymam dom na takiej stopie, że się bez kobiecego zarządu obejść nie może. Jestto osoba dobrze wychowana. Była guwernantką w kilku domach. Z wielką trudnością potrafiłem ją skłonić, żeby wzięła na siebie gospodarstwo moje. Jestem z niej bardzo kontent. Mam czasem do kogo przemówić.
— Nawykłszy do niej, przerwał Kwiryn, skończysz jak wielu innych, — będziesz miał przykład Goethego za sobą!
— Nie spodziewam się aby do tego przyszło — odparł Rajmund. Choć z ożenieniem dotąd mi się nie powodziło, chcę mieć zawsze swobodę i możność zawarcia związku, gdybym sobie znalazł co stosownego. O! tak — począł z wyrazem goryczy, nie wiodło mi się z małżeństwem. Majątek, położenie, wszystko mówi za mną. Starsi ode mnie daleko znajdują żony — mnie gdziem tylko się zwrócił, częstowano harbuzem. Tłómaczy się to poniekąd tém, że z pierwszą się rozwiodłem, a drugiej śmierć ten głupi proces pociągnęła za sobą. Zdawało się żem wszystkim potwarzom koniec położył i ubił obrzydłe podejrzenia, jakie na mnie rzucano — tymczasem czuję, że z tej sadzy którą mnie obrzucono, coś zostało. Kobiety ze strachem patrzą na mnie. Mniejsza o to!!