Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Dwa Bogi, dwie drogi.djvu/368

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

chała. Tego jednak Kwiryn mógł niedostrzedz, zabawiał brata i nadąsaną panią opowiadaniami o swych dzieciach i żonie, ciągle wesół i niedający się minami gospodyni zastraszyć.
Po kilku kieliszeczkach różnych win, które z wielkiém podziwieniem profesora, gospodyni wychylała, twarz jej znowu rozjaśniła się trochę.
— A Okułowiczów asan tam znasz? zapytała profesora.
— Kaznaczeja? a jakże — rzekł Kwiryn. Choćbym nie chciał muszę go znać, bo nie mając kogo z podatkami posyłać, jeżdżę sam z niemi. Ogłuchł trochę nieborak, no — ale za to porósł w pierze.
— A jejmość jego — ta Adela! dodała ex-Szambelanowa z uśmieszkiem. Była to przyjaciółka (położyła przycisk na tém) i protegowana pierwszego mojego męża, hrabiego S... Musiałam jej legat wypłacić z testamentu... i jej — siostrzeniczce téż...
— Ale ona, ta pierwsza pani Okułowiczowa — przerwał profesor, od lat dwóch nie żyje, zapisała co miała swej siostrzenicy...
Gospodyni powtórzyła śmiejąc się i głową potrząsając.
— Siostrzenicy...
— Pan Okułowicz bezdzietnym będąc i potrzebując w domu gospodyni — mówił profesor, w pół roku się ożenił z bardzo młodą panienką, córką strapczego. Osóbka ładna i wesoła...