Przejdź do zawartości

Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Dwa Bogi, dwie drogi.djvu/320

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

kach, które mu przedstawiły związki małżeńskie jako jeden z najtrudniejszych do rozwiązania problematów życia. Nie chciał ani siebie narażać na próbę niebezpieczną, ani kobiety na żywot z sobą nieszczęśliwy, gdyż w pokorze nie uznawał się godnym ani przywiązania ani poświęcenia, jakie związek trwały pociąga za sobą.
Zdaje się że profesor i żona jego, widząc stosunki tak bliskie i przyjazne Kwiryna z ich córką, rachowali prawie napewno iż się z nią ożeni.
W parę tygodni gdy już byli jakby jedną rodziną, Seneka raz znalazłszy się sam na sam z Faustyną, spytał.
— No — cóż? kiedy tam wasze wesele?
— Jakie? z kim? odparła panna.
— No — przecież to w oczy skacze, że wy z tym poczciwym Kwirynem romansujecie!
Faustyna się rozśmiała...
— Gdzież tam! zaczęła powoli — jesteśmy najlepszemi w świecie przyjaciółmi, niby parą kolegów wielce przywiązanych do siebie. Kwiryn zagadawszy się ze mną, nie puszcza mnie od siebie; gdy chcę odejść, za rękę chwyta i sadza przy sobie — ale o czémś inném nad przyjaźń serdeczną, niema mowy.
Jesteśmy jak brat i siostra.