Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Dwa Bogi, dwie drogi.djvu/272

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

To nagłe wyemancypowanie się i takie lekceważenie Ottona, wprawiło go w gniew, który Kwiryn starał się jak mógł ukoić.
Poszli pod prokuracye do Floryana, chociaż Kellner chciał gonić za zbiegłą do teatru. Lecz że kaszlał coraz mocniej, a gniew powiększał jeszcze te napady, Profesor zaklął go, aby z nim pozostał. Gdy się ściemniać zaczęło, dreszcze napadły Ottona i Kwiryn ztąd odprowadził go do łóżka wprost, a sam pobiegł po lekarza, którego mu zalecono.
Stary Włoch, którego o tej godzinie niełatwo było wynaleźć za mostem Rialto, i któremu się nie bardzo chciało jechać — dał się wyciągnąć profesorowi, przybył do chorego, zapisał leki jakieś, nakazał spoczynek i ostrożność od zaziębienia.
Kwiryn go wyprowadzając zapytał wprost o stan Ottona, wiedząc jak choroby piersiowe w tym wieku są groźne.
— O! nie bój się pan — odparł doktor, pacyent jest roznerwowany, zmęczony, ma skłonność do choroby, lecz zapobiedz jej bardzo można jeszcze. Życzyłbym mu tylko z Wenecyi uciekać, bo tu dlań powietrze nie jest dobre... lato przebyć gdzieś w chłodzie, a zimę w Pizie... Nadewszystko zaś unikać wzruszeń i żyć wstrzemięźliwie i spokojnie...