Przejdź do zawartości

Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Dwa Bogi, dwie drogi.djvu/258

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

którego wszyscy za jej ojca uważają. Vous etes en regle. Dla tego powrotu jej wyglądają wszyscy i spodziewają się go... Ja z niemi, dodał grzeczny Senator, bo pewny jestem, że wprędce się pani sama przekonasz, iż zrywać z tym poczciwym Marwiczem a mieniać go na zakochanego, zazdrosnego młokosa, który, choćby był majętnym, nie ma i nie potrafi zdobyć żadnej pozycyi — byłoby najfałszywszą rachubą.
Różyczka skrzywiła się nieodpowiadając, co już było znakiem że perswazye skutkowały. Wchodzili właśnie pod daszek kawiarni dosyć pustej jeszcze, i dziećmi z niańkami tylko ożywionej. Róża zawołała o lody. Wszyscy zajęli miejsca przy jednym stole i rozmowa stała się ogólną. Kwiryn słuchał nie mieszając się do niej. Siedział smutny przewidując już, że wycieczka podjęta z taką gorliwością, żadnych nie przyniesie owoców. Róża czarnemi oczyma z kolei rzucała to na Ottona, to na Senatora, to na brata mężowskiego, którego badała ze szczególném natężeniem i uporem,
Śmiałe te wejrzenia wyzywające, niepokojące, z których nań padały jakby iskry rozpalone, Kwiryna wprawiały w stan zupełnie dlań nowy; radby był uciec od nich. Róża, która musiała czuć ten skutek, podwajała bombardowanie nieszczęśliwej ofiary...