Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Dwa Bogi, dwie drogi.djvu/176

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

jakby naumyślnie, żartował z niego, ostrzegając, jak piękne panie dla młodych ludzi bywają niebezpieczne....
— To tylko szczęście, dodał, iż jest ich tyle że jedna broni od tego, by się w drugiej niewolę nie popadło. No — i one też w początku bardzo uprzejme, ale na ich serca i uczucia rachować nie można. Godłem ich niestałość!
Otton, obracając w żarty wszystko — może mimo wiedzy zwiódł pana Rajmunda, bo mu się wydał płochym wietrznikiem.
Wedle zwyczaju prawie codziennego, po obiedzie, Różyczka pojechała na teatr, a p. Rajmund pociągnął do klubu, w którym bywać musiał dla tonu, dla stosunków, dla swych mnogich interesów. Z klubu furman już nie pytając zawiózł go do Maszy Aleksandrównej, pięknej niemeczki z Rygi rodem, która co do wdzięków nie mogła iść w porównanie z Różyczką, ale była świeżą, młodziuchną, wesołą, a pan Rajmund miał i to przekonanie iż się w nim kochała!!
Masza Aleksandrówna miała maleńkie ale tak ładniuchne i eleganckie mieszkańko, iż czasem p. Rajmund poufałych swych do niej na herbatę zapraszał.
W loży teatru w czasie pierwszego aktu znalazł się Otton jak zwykle. Dnia tego rozmowy nie przerwały żadne niewczesne odwiedziny, w mieście było kilka balów i wieczorów, zwykli