Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Dwa Bogi, dwie drogi.djvu/171

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Teraz poruszyło się, zbudziło i naiwna istota wcale mu się sprzeciwiać nie myślała. Szła za niém ciekawa, chciwa, niespokojna aby się jej nie wymknęła chwilka szczęścia o której marzyła.
Dla tego od razu zaczęła ku sobie przyciągać Ottona, nie kryjąc się z tém wcale.
Zawiązane stosunki dojrzały tak prędko, tak jakoś dziwnie nagle, iż Kellner uszczęśliwony niemi, zupełnie głowę już zawróconą od pierwszych wejrzeń, utracił.
Soter nie wiedząc co się święciło, dostrzegł w nim tylko zmiany, której przyczyny domyślał się i bolał nad nią. W kilka dni, o wyjeździe do domu ani już mogło być mowy.
W domu Baronowej, w teatrze, na przejażdżkach, naostatek u samych Marwiczów spotykali się zakochani nieustannie. Bilety biegały po kilka razy na dzień.
Julia śmiejąc się dziwnie, pomagała bratowej, wiedząc że Rajmund zupełną jej zostawywał swobodę, wymagając tego jednego aby dla osób potrzebnych w interesach — była grzeczną.
Zdaje się że w początku zawiązujące się stosunki wszyscy uważali wprost jako eksploatacyą młodego, bogatego człowieka. Pierwsza Julia postrzegła że to przybierało inny jakiś charakter i przestrzegła bratowę.
— Słuchajno Różyczko, — odezwała się do niej — z tym panem Ottonem coś czy nie za seryo ro-