Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Dajmon.djvu/109

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Adrjan ucieszył się wiadomością o przybyciu matki — list sprawił mu radość żywą; i miał ten dobry skutek, że go na godzin parę oderwał od poematu.
Obawiał się tylko, aby niespodziane jakie trudności nie zmieniły planów matki.
Życie i następnych dni płynęło jednostajnie. Z rana przybywał doktor, przepisujący różne środki, rzadko potem przyjmowane przez pacyenta, który się upierał przy swoich jakichś lekach i dyecie, jaką sobie wymyślał. Następowało grzebanie się w papierach dawnych, bo natchnienie oczekiwane do ostatniej pieśni nie przychodziło. Codzień hrabia szedł na śniadanie do Tramontany, niosąc tam jakąś wiadomość o Adrjanie, a starając się na swój rachunek przybliżyć do miss Rosy. Wcale mu się w tem nie wiodło.
Oprócz uroku, jaki dla niego miała cudzoziemka wiedział przez Sieniutę, z którym pani Trellawney była w bardzo przyjaznym stosunku, iż miss Rosa, jedynaczka, jest dziedziczką pięknego majątku i zamku w Yorkshire, i że dochód jej wynosi najmniej trzy tysiące funtów. Hrabia był trochę już fantazyami swemi nadrujnowany, funty więc były dla niego równie pożądane jak piękność. Na nieszczęście zabójczym chłodem odpychała go Angielka, ilekroć poufalszym i czulszym się być odważył.
Zdrowie Adrjana wcale się nie polepszało. Wprawdzie krew nie zjawiała się tak często, ani tak obficie, lecz gorączki niepodobna było ugasić i siły nikły w oczach. Z trudnością mógł się przechadzać po pokoju, i najczęściej leżał na pół kanapie z teczką na kolanach, bo i siedzenie go męczyło.
Do zwiększenia boleści Sieniuty, który chodził pogrążony w niemem jakiemś osłupieniu, przyczyniło się i to, że Adrjan gdy byli raz sami, przeczytał mu jeden ustęp swojego poematu, w chwili gdy był jego pięknością przejęty.
Profesor widzący zawsze, we wszystkiem strony piękne, został zachwycony, gdyż ustęp w istocie był