Przejdź do zawartości

Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Cztery wesela.pdf/94

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

pani także! jakieś się mogła tak dalece zapomnieć, żeby do tego stopnia poufałości przypuścić człowieka nieprawego, podłego urodzenia, młokosa. Jutro ja się będę widział z ojcem pani, niewiém co on na to powié, gdy mu doniosę o tém! Hm! hm! przyjeżdża niby do starego, chorego, a z młodym figluje! fe!
Adolf i Matylda nie słuchając i nie odpowiadając nic, na gdéranie półkownika wyszli, a on sam z fajką i swojém fe i hm! w ustach pozostał.
Znać już było po całym domu jego rządy — Stary obłąkany ojciec Adolfa, wprzódy pan tutéjszy, teraz z rozkazu jego zamknięty został w osobnym pokoju i pozbawiony téj nawet pociechy, ażeby wedle zwyczaju mógł chodzić po domu i pytać:
— Gdzie ona? czy jéj tu niéma?
Słudzy prędko uczuli potrzebę posłuszeństwa półkownikowi, bo Adolf zabity moralnie nie przeczył przywłaszczonéj przez niego władzy, officjaliści przychodzili z raportami; on jak u siebie krzyczał, rozkazywał, sapał i fajkę palił.
Słaby Adolf nareście zdobył się na odwagę