Przejdź do zawartości

Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Cztery wesela.pdf/92

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

dojdziész ledwie siły męzkiéj. Kobieta jak oranżeryjny kwiat, prędko rozkwita i prędko więdnieje. Ta uwaga długo mi stała na myśli, ale Bóg cieszy mnie nadzieją, że potrafię umrzéć, gdy ty już nie będziesz mógł mnie kochać.
— Nie będę mógł kochać! zawołał Adolf, możnaż to przestać kochać? Na cóż tak piękny obraz przyszłości postrzygłaś wyobrażeniami smutnemi śmierci i obojętności.
— O! w tém niéma nic dziwnego, co przewiduję Adolfie. Możesz przestać mnie kochać i dla tego — być ze mną szczęśliwym. Ja ci pewnie na przeszkodzie do żadnego szczęścia nie stanę, będziesz mieć dostatki, zechcesz świata użyć, doświadczyć i sprobować wszystkiego, zabawić się, odurzyć; wszystko ci będzie wolno. Ja jak postarzeję będę tylko myślała nad tém, czém cię uszczęśliwić, jeśli już nie sobą.
Adolf nie chcąc słuchać tych dziwnie brzmiących w uszach jego wyrazów, posunął się ku Matyldzie z zapałem i usta jéj pocałunkiem zamknął. Lecz w téjże chwili drzwi sali skrzypnęły, i tłusty, sąpiący półkownik wtoczył się powolnie.
Jakże się zdziwił, jakże się przeląkł widząc