Przejdź do zawartości

Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Cztery wesela.pdf/91

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

téj, którą tak kocham! O! beze mnie będziesz szczęśliwszą!
— Nie, Adolfie, odpowiedziała Matylda, dziwne są twoje marzenia o urojonych nieszczęściach, o których tak lubisz dumać, które lubisz wymyślać, jak drudzy sobie szczęście niesłychane tworzą. Kobieta nie może być szczęśliwą bez tego którego kocha. Ojciec mój zezwoli i pobłogosławi nas z radością — Będziemy szczęśliwi! Nie bój się upokorzeń od świata, ja cię poświęceniem mojém (jeśli je tak zwać można) zakryję, zasłonię! Trzebaż żebym się aż do prośb uniżyła? Także to mnie kochasz?
— Więc ty doprawdy miałabyś odwagę pójść za mnie? spytał jéj Adolf cicho i nieśmiało.
— O dziwny człowiecze! zawołała Matylda, czyliż widzisz we mnie piętnastoletnię roztrzepanicę która nie myśli o tém co mówi, na któréj raz wyrzeczone słowo nie można rachować? Czyliżem oddawna kochając ciebie, nie rozmyśliła się nad tém, czy mogę być twoją. Jedna jest rzecz któraby mnie wstrzymywać powinna — różnica wieku i nie taję jéj; tyś młódszy o parę lat ode mnie, za kilka lat ja zacznę starzéć, ty