Przejdź do zawartości

Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Cztery wesela.pdf/428

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

się z niém, jak drudzy z nowym frakiem uszytym na kredyt.
Ożyło w piersiach — puka! Małom nie oszalał z radości. Będę więc mógł kochać znowu, znowu będzie nas dwoje, tak, jak to dawniéj bywało, a choć nie tych samych dwoje, ale dwoje. Czyż nie dosyć dla tego, kto tak długo był jeden! ach, dwoje! dwoje!!!
Wkrótce jednak jak się serce w piersiach rozruszało, poznałem co to pożyczać. Uczułem wprawdzie, że mógłbym kochać, ale jakaś stara miłość odezwała się w tém zamarynowaném sercu, drżąca, bojaźliwa, brudna. Cóż było robić? lepiéj taka niż żadna.
Pobiegłem poszukać sobie kobiéty — Ale kobiéty żadnéj pokochać nie mogłem. Licho nadało żebym się omylił i zamiast męzkiego, kobiéce wziął z anatomicznego gabinetu.
Poszedłem zaraz po drugie. Cóż znowu, myślałem, nigdyż nie znajdę takiego jak było moje pierwsze, jedno wielkie na nas dwoje? Nigdy? ani kupię, ani znajdę, ani nawet ukradnę? Sprobowałem drugiego, młode było i męzkie, ale jak zaczęło mi z początku stukać i latać po-