Przejdź do zawartości

Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Cztery wesela.pdf/426

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

miałby frymarczyć, handlować, przedawać! precz ztąd, bo ci Mosanie, uszy poobcinam.
Uciekłem, alem się potém dowiedział, że mi tam dla tego serca nie przedali, bo się gdzieś zawalało między stare sprzęty, że go oddawna napróżno sami szukali.
Pójdę, choć do klasztoru, myślałem.
— Laudetur —
— In saecula.
— A co powiecie?
— Czy nie macie jakiego serca na przedaż?
— Wszystkie nasze odesłaliśmy do nieba, jest tylko jedno stare u Ojca Dominika, a i te zastawił gdzieś w sklepie.
— Bądźcie zdrowi.
— Zamykaj furtę za sobą.
Poszedłem odpocząć i myślałem — Oczéwiście ja tu nigdzie nie dostanę serca, chybabym je kazał sobie zrobić na urząd, ale tego pewnie nikt nie potrafi, nawet w najlepszych akademijach i pensjach. I bieda i bieda! O! lepiéj było we dwoje z jedném sercem, we dwoje jak w niebie!
Pewno się znowu ani domyślacie, jakem sobie poradził — myślałem długo, bo prawdziwie było i nad czém. Nareście poszedłem do cu-