Przejdź do zawartości

Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Cztery wesela.pdf/423

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Wspomóż.
— Spać mi się chce.
— Ratuj!
— A która godzina?
— Ja umrę.
— Bądź zdrów i ruszaj z Panem Bogiem.
Poszedł i ten. Widocznie nie miałem serca, leżałem sobie, piłem, latałem myślą w obłokach dymu, a byłem zawsze sam jeden, a niebo było czarne i wiatr gdérał i piorun łajał i błyskawica śmiała mi się w oczy szydersko.
Jam się nie zląkł wiatru, gromu, błyskawicy, bo nie miałem serca, tylkom się nudził okropnie, bo nudno bez niego, ziéwałem a zasnąć nie mogłem, a czasem pamięć jak latarnia złodzieja, błyskała mi w głowie chodząc przypomnieniem, że niegdyś, było nas dwoje.
Było nas dwoje!.. niegdyś, dawno! i jedno serce mieliśmy i jedno szczęście, patrzaliśmy w jedno niebo, i było nas dwoje w jedném — A! ale to dawno, dawno! Żal mi się zrobiło przeszłości i nudno było bez serca, poszukam myślałem, znajdę pewnie, kupię sobie za pieniądze i przyprawię. Tyle się rzeczy kupuje, czemuż by sobie serca kupić nie można,