Przejdź do zawartości

Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Cztery wesela.pdf/42

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

obojętnie między sobą, czekając na zaczęcie obrzędu.
— Hm, rzekł jeden, trzeci to już pogrzeb tak bogaty tego roku w naszéj parafij! Pan Bóg nie zapomina o nas, zapomaga po troszę sług swoich. I począł przewracać arkusze, z których miał czytać mowę pogrzebową.
— Tak! przerwał drugi, lecz kiedy proboszczowi wszystko, to wikaremu tylko okruchy. Jeśli wolno spytać, rzekł obracając się do trzeciego, jak się udało wczorajsze polowanie?
— Cóś tam się zabiło! Nie czasże już zacząć śpiewać? Uważam że nie możesz znaleźć w swoim brewiarzu! U mnie są zakładki na wszystko, to daleko wygodniéj. Jaki masz brewiarz, nowy? To mówiąc podniósł oczy, i odezwał się do stawiących trumnę na wozie.
— Ustawcie ją tam dobrze, bo to kawał drogi.
Przerwał drugi.
— Mówią że tego roku będzie dużo kaczek; cieszy mnie to jako myśliwego.
— A cóż, znalazłeś, rzekł piérwszy, officium defunctorum, powinno być na 124. Co tam? Jeszcze? — Muszę sobie sprawić nowy watowa-