Przejdź do zawartości

Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Cztery wesela.pdf/365

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

gwałtownie. Więc ja na politowanie zaledwie zasługuję, innego uczucia nie wzbudzani. — Jeśli tak, możesz siadać na koń i wracać do domu, nie potrzebuję litości.
— Ale, zmięszany odpowiedział Adolf, jestże w tém co złego? alboż —
— A! dajże mi pokój z użaleniami, z patetycznemi kondolencjami nad moim losem — Chwilę, sądziłam że co innego przywiodło tu Adolfa — a to — tylko litość — litość — śliczne uczucie!
— Czegoż Pani żądać możesz więcéj? nie śmiało przebąknął zmięszany, nieukontentowany Adolf, który w téj chwili wymawiał sobie, że przyjechał do lasku.
— Pani? Pani? Nazywasz mnie Panią? Pytasz czego żądam więcéj? Myślisz że ci to powiem, jeśli ty nie wiesz, albo raczéj nie chcesz wiedzieć? O! nadto jestem dumna, abym się sama czegokolwiek napierać miała. Wróć do domu, dobranoc.
Wstała rozgniewana, śmiejąc się szydersko i odeszła kilka kroków. Adolf nie wiedział co począć, poszedł za nią ze spuszczoną głową i cicho, cicho wybąknął.