Przejdź do zawartości

Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Cztery wesela.pdf/354

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Co na to było odpowiedzieć? Adolf westchnął, otworzył usta, zamilkł.
— To westchnienie, podchwyciła Julja, ma zapewne znaczyć, że sam o tém niewiesz. Lecz cóżby ci brakło do szczęścia? Moje wspomnienie może truje ci najpiękniéjsze chwile, musisz żałować owego grzechu popełnionego, w taką noc xiężycową jak dzisiéjsza?
W jéj głosie, w ciągłym przedłużonym uśmiechu, towarzyszącym szyderskim wyrazom, było cóś tak przeszywającego, że biedny Adolf stracił przytomność i nie wiedział jak odpowiadać. Julja zamilkła, patrzała na niego i po chwilce znów śmiejąc się zawołała.
— Co za piękny wieczór!
Adolf mięszał się coraz bardziéj — tém bardziéj iż Julja oczy w niego wlepiła, a widząc skutek swych wyrazów na jego twarzy, zmieniła ton szyderstwa, na bolesny — O! jak grała wybornie swoją rolę!
— Co za piękny wieczór! A wkrótce noc nastąpi — ty pojedziesz do żony, ona cię niecierpliwie wygląda — Mnie nikt nic czeka, ja zawsze sama z mémi myślami kładę się do wdowiego łóżka, zasypiam utrudzona i w nocy we