Przejdź do zawartości

Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Cztery wesela.pdf/310

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

walca odurzającego, roskosznego, niebezpiecznego, w którym dwa czyste przed chwilą ciała, łechcą się, dotykają, wabią, drżą dotykając; a myśli, myśli — któż odgadnie myśli w walcu kręcące się po głowach, czy one są o tańcu czy o tancerzach i tancerkach??
Spójrzmy na tego tancérza naprzykład — O! jaki szczęśliwy, jak się kręci, jak oddycha piersią całą, jak pogląda to na nią, to w górę — to w siebie! Sala dla niego przestrzenią nieskończoności, światła, gwiazdami na niebie, muzyka, sfer harmonją. On światem, tancerka słońcem, koło słońca, ze słońcem kręci się uszczęśliwiony. Lecz oto blizki koniec marzeń i walca, świat na rozkraczonych nogach zatrzymuje się niezgrabnie, po chyżym biegu pośliznąwszy się, tylko co nie padł, nagle zastanowiony, i nie pociągnął słońca. Szczęściem blizko kanapa, słońce padło na kanapę, świat je w rączkę pocałował i po wszystkiém. Znikły gwiazdy, na miejscu których świécą nieutarte knoty, harmonja sfer zmienia się w szkaradną żydowską muzykę — Szkoda walca i systematu Kopernika.
Zbliżmy się — Państwo młodzi muszą nam