Przejdź do zawartości

Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Cztery wesela.pdf/293

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

cham, ja jéj nigdy nie kochałem, i nikogo prócz ciebie jednéj. —
— Na Boga, cóż więc to znaczy? zawołała Matylda.
— Tam, odpowiedział Adolf ponuro, pociągnięto mnie prawie gwałtem, ale ciałem, nie sercem i duszą.
— Dusza! serce! łatwo powiedzieć, z bolesnym uśmiechem odezwała się Matylda, nikt nie potrafi zaprzeczyć, bo niepodobna przekonać. Rzadko jednak, mój Adolfie, rzadko i na krótko chyba odłącza się dusza od ciała, a tam gdzie roskosz ciało pociągnie, i biedna dusza przylgnąć musi powoli.
— Tak sądzisz — odpowiedział Adolf, masz prawo — Gdybyś jednak widziała moje tamtejsze roskosze, przekonałabyś się, że równały się cierpieniom, cierpieniem były. Nie było chwili wolnéj od zgryzot sumienia, od wspomnienia o tobie — Julja ciągnęła mnie gwałtem za sobą i gdybym wierzył w czary. —
— I ty kochasz mnie jeszcze? możeż to być, jestże to podobna? spytała bojaźliwie Matylda — Jak mnie o tém przekonasz?
Adolf zamilkł, przeszedł się po pokoju,