Przejdź do zawartości

Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Cztery wesela.pdf/292

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

łeś? prawdaż to jest? Ja temu nie wierzę, powiedź że fałsz! Półkownik dziwak, jemu się przydało — Wszak to nieprawda Adolfie, to nieprawda, co on napisał.
Adolf stał niemy — w sercu jego okropna warzyła się walka — miał-li skłamać i wrócić żonie spokojność, gdy tylko pragnęła zaprzeczenia jednego i więcejby się nie pytała nawet; miał-li powiedzieć jéj prawdę?
Usta jego kilka razy otwierały się i wpół wyrzeczone słowa wracały nazad, do ścisnionego serca.
— Wszak to nie prawda? znowu spytała nie spokojna Matylda — to nie prawda, to potwarz, to fałsz?
Adolf milczał jeszcze, i to milczenie byłoby już dość dla innéj kobiety powiedziało, bo niewinny mógłże się wahać tak długo, co powiedzieć? Nareście stłumionym głosem, Adolf się odezwał.
— To wszystko — jest prawdą!
— Prawdą!! zakrzyknęła załamując ręce i odskakując Matylda — prawdą! I tyś mi to mógł powiedzieć, z tak zimną krwią zabić mnie! Adolfie, być że to może, ty kochasz Julją?
— Nie, odpowiedział Adolf, ja jéj nie ko-